wtorek, 12 maja 2015

Zawieszam Działalność

Zawieszam działalność na czas nieokreślony, powodem jest nieobecność jednej z administratorek.

czwartek, 7 maja 2015

Od Emily C.D Dimitriego

Wyszłam z pracy, godzina ok. 16  więc w sam raz by pójść do jakiejś kawiarni, czy czegoś tam by się tam pouczyć, i tak jak wrócę do domu wyciągnę książki. Powoli dochodziłam do najbliższej kawiarni jaka była obok mojego miejsca pracy. Zobaczyłam jaka kawa jest w promocji, jak zawsze to ta zbożowa, najtańsza i w sam raz jak na grubość mojego portfela. Weszłam zdecydowanie do środka, było, lub zacznę inaczej, prawie w ogóle nie było ludzi, oprócz kilku klientów, którzy siedzieli przy stolikach. Usiadłam sobie w kącie, wykładając książki i notes, w którym pisałam najważniejsze elementy, które muszę pamiętać. Po zamówieniu kawy, zaczęłam powoli przepisywać niektóre elementy, cytaty etc. Niedługo do kawiarni wszedł jakiś facet, dość specyficznie ubrany, ale ja jestem bardzo tolerancyjna, więc mi to nie przeszkadza. Nie wiem dlaczego ale coś mnie wzięło i zaczęłam prawie niezauważalnie go obserwować., powoli pijąc kawę. Raz za czas przepisując jakąś rzecz to notesu. Mój wzrok nie mógł się odczepić od tego mężczyzny, ale też ciekawość była silniejsza, i nie dałam rady przestać go obserwować. Coś mnie niepokoiło, nie wiem co ale to nie dawało mi spokoju, musiałam widzieć co robi, gdzie idzie, nawet wtedy kiedy wyszedł zaczęłam go śledzić. :Powoli, wtapiając się w tło, kiedy byliśmy już przy lesie.
 - Czemu za mną chodzisz? - Spytał, odwrócił się dokładnie w tą stronę gdzie stałam. Na chwilę zamilkłam a później odparłam.
 - Ciekawość, wiesz co to jest? - Przestałam się już maskować, z tego co pamiętam, zdjęłam  soczewki przed wyjściem z domu. Więc widać było dokładnie moją czerwień na tęczówkach.
 - Wampir, zgadłem? - Uśmiechnął się lekko, jakby wiedział, że ma racje.
 - Wilkołak? - Skrzyżowałam ręce, może o tym mówił mój instynkt, ale ja o tym do końca nie wiedziałam.


<Dimitri?>

środa, 6 maja 2015

Od Dimitriego

Przewracając się kolejny raz w swoim ciepłym łóżku przyfasoliłem w podłogę. Była twarda, a ja nie spadam na cztery łapy...
Zerknąłem na zegarek. Była dopiero 12-sta. Mogło się to wydawać późno, ale dla kogoś kto do świtu biega po lesie jest wcześnie. Wstałem na dwie nogi i przeciągnąłem się. Otworzyłem drzwi na korytarz. Pierwsze kroki skierowałem do małej łazienki. Spojrzałem w lustro i opłukałem twarz lodowatą wodą. Rozczochrałem jakoś włosy i przebrałem się. Na polu świeciło słońce, mimo to założyłem długie spodnie i ulubioną bluzę. Słuchawki i trampki jak zawsze. Przekroczyłem próg kuchni. Powitał mnie okrzyk, który do końca mnie wybudził. Podleciał do mnie biały ptak.
-Głodny?-spytałem i lekko się uśmiechnąłem- Mógłbyś się sam nauczyć gotować. Twoje skrzydła mają 145 centymetrów rozpiętości zrobiłbyś coś z nimi.
Ten tylko podszedł do lodówki i kiwnął głową. Otworzyłem jej drzwiczki, a samiec wleciał i zabrał jakieś mięso. Zabrałem skrzypce i poszedłem w kierunku drzwi.
-Okno masz otwarte, będę koło centrum-rzuciłem przez ramię wychodząc i zamykając na klucz mieszkanie. Zszedłem z 4 piętra bloku na Dzielnicy Huff. Założyłem słuchawki na uszy i włączyłem radio w telefonie. Akurat szła jakaś piosenka. Wsłuchałem się w nią i ze skrzypcami w futerale podążałem brzegiem ulicy.
Jakieś samochody mijały mnie od czasu do czasu. Im bliżej centrum byłem tym ich przybywało. Maszyn i ludzi...
Podszedłem do mojego stałego miejsca pracy i położyłem pusty już futerał na ziemię. Trzymając skrzypce zacząłem grać. Niektórzy przechodnie wsłuchiwali się w melodyjny rytm, drudzy podążali dalej, a trzeci wrzucali coś do futerału....
Jeszcze jakiś czas przygrywałem. W końcu, po jakimś czasie przyleciał Vays. Sokół o długości 65-ciu centymetrów wylądował koło mnie i zaczął wyprawiać te swoje głupoty. Biały ptak najwyraźniej wzbudził sensację bo w jednej chwili ludzi było masa. Zebrało się trochę pieniędzy. Około godziny 15-nastej ludzi było coraz mniej. Odłożyłem skrzypce, a pieniądze schowałem do kieszeni. Wziąłem instrument i ruszyłem dalej zostawiając przyjaciela. Jak zwykle poszedłem do kawiarenki na jakiś obiad, czy śniadanie...


<Ktosiku?>

Od Emily C.D Amber

Powoli kończyłam czytać książkę, było po godzinie 9. Noce zazwyczaj spędzam na czytaniu książki, oglądaniu telewizji, lub innych czasem nudnych zajęć. Czasem nawet żałuję, że zostałam wampirem, nie mogę jeść tego, co jadłam kilka lat temu, bo i tak smaku nie wyczuję.
Zaczęłam powoli wstawać z łóżka, bo do pracy trzeba iść, uniosłam lekko głowę, później ruszyłam się ciałem i w mgnieniu oka byłam już przy szafie. Nie umiem zapanować nad nowymi zdolnościami, które dostałam podczas przemiany. Zaczęłam grzebać i przeglądać jedną bluzkę po drugiej. Po jakiejś godzinie znalazłam idealny strój, bluzka i spodnie... to wiele mówi.

Poszłam wolnym krokiem do kuchni, Wyciągnęłam karmę z szafki, która była nad kuchenką i wsypałam do miski mojego psa. Jego pełne imię to Forester, ale mówię Forest. Ma puszystą sierść i różnokolorową maść, nie umiem dokładnie określić jego koloru, nie znam się na tym.
Po nawet nie głośnym wypowiedzeniu jego imienia posłusznie przyszedł i zaczął jeść. Zrobiłam sobie kawę, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor, ciekawe co teraz się porobiło.
Jak zwykle nic ciekawego, parę kradzieży, jakieś nowe szczepionki etc. To już wolę czytanie książki, niż oglądanie tego (za przeproszeniem) gó**a.
Do pracy miałam na 12, więc gdy wyjdę 20 minut przed zaczęciem pracy, szybko zdążę przez las dojść. Powoli zaczynałam się już zbierać, torebka, telefon, klucze, buty i wychodzę. Kilka minut, byłam już w lesie. Mogłam szybko pobiec do pracy, niedługo potem stałam już przed restauracją. Poszłam do szatni, przebrałam się w strój roboczy, wzięłam tackę i poszłam zbierać zamówienia. Mijała godzina po godzinie, w końcu moja przyjaciółka chciała wyjść wcześniej i wrócić do córki, która aktualnie była chora. Wymieniłam się z nią, i musiałam się zająć czymś zupełnie innym niż zbieranie zamówień, to była tym razem rezerwacja stolików. Pierwsze co musiałam zrobić, to się połapać co i jak, a mówiła, że to jest proste. Było tam dużo papierów z godzinami rezerwacji etc. rzygać mi się tym chciało. Na razie rezerwacje przychodziły tylko przez telefon, ale w końcu przyszła jakaś dziewczyna.
 - Są jakieś wolne miejsca? - Spytała, czuć było od niej psami, ale nie dawała poznać po tym, że nie znoszę tego zapachu.
 - Um... chwila...

<Amber?>

Dimitri Orse






"Jesteś wolny"

Dimitri Orse

P S E U D O N I M: ---
P Ł E Ć: Mężczyzna
W I E K: 20 lat || 24.04
P R A C A: Można go nazwać ulicznym grajkiem. Do tego studiuje Psychologię
H I E R A R C H I A: Alpha
C H A R A K T E R: Dimitriego można określać wieloma przymiotnikami. Raz na jakiś czas ktoś powie, że jest miły. Jednak gdy dopiero zaczyna się go poznawać można pomyśleć, że jest w nim schowanych kilka osób, bo zachowuje się raz tak, innym razem tak. Jedno jest pewne to BUNTOWNIK i liczy się dal niego jego motto.
Wilkołaki są okrutne i bezlitosne lecz Dimitri nie posiada tego typu cech - no może na pozór. Tak naprawdę jest dobrą osobą. Jest uczciwy, sprawiedliwy, uprzejmy i towarzyski, choć nie do końca... tak naprawdę jest bardzo nieśmiały<no powiedzmy>. Towarzyski tylko kiedy trzeba. Inteligentny, zawsze ma swoje zdanie, szczery do bólu. Cięty język nierzadko wpędza go w kłopoty. Złośliwy, ironiczny, zawsze znajdzie celną ripostę. Nie lubi lizydupstwa i chamstwa. Od czasu do czasu lubi zaimponować innym. Stara się wyglądać schludnie i zazwyczaj udaje mu się to. Jest bardzo dobrym przywódcą, a jak na takiego wypada też stanowczy, troszczy się o swoją watahę. Świetny strateg, wojownik czy łowczy...
W Y G L Ą D: 

  • Człowiek: Jego włosy są białe, a oczy wyraziście miętowo-cyjanowe. Często wyglądają jakby się świeciły. Co do włosów, często są w "buszu". Najczęściej nosi bluzę z kapturem, i długie spodnie. Rzeczy jego garderoby, które zawsze ma to słuchawki podobne kolorem do źrenic i trampki. Jest wysoki, około 186 cm. Góruje u niego szybkość i siła.
  • Wilk: "Grzywa" i oczy Dimitriego są cyjanowe-miętowe. Sama sierść jest wręcz biała, z czasem przeplata się z odcieniem lapis-lazuri. Jest większy niż normalne czy magiczne wilki. Jego łapy są umięśnione, dzięki czemu może wysoko skakać i szybko biegać.
R O D Z I N A: Zostawił stare czasy za sobą.
Z A U R O C Z E N I E: Musi troszczyć się o innych i dbać o klan. Trudno trafić do serca tego buntownika.
H I S T O R I A: Kiedyś mieszkał w pewnym kraju, gdzieś w europie. Gdzie konkretniej? Nie mówi. W wieku 12 lat odkrył, że jest wilkołakiem. Wstrząsnęło to nim, lecz o niczym nie powiedział swoim rodzicom. Czekał, na pewien moment. Przedłużał go...aż do momentu kiedy miał 15 lat. Coraz bardziej nie potrafił usiedzieć na miejscu, kłócił się ze wszystkimi dookoła, zaczął rozrabiać. Z ust jego rodziców co chwile padały słowa: "Przynosisz nam wstyd", "Jesteś okropny", "Śmiesz zwać się naszym synem?!". Nie robiło to na nim różnicy, lecz w dniu 16 urodzin znikł...Po prostu uciekł. Zabrał słuchawki, telefon i skrzypce. To jedyne było mu potrzebne. Jakoś przetrwał, a było mu łatwo. Po jakichś 2 miesiącach trafił tutaj. Natrafił na innego wilkołaka. Było by super. Spotkał kogoś takiego jak on i w ogóle. Ale życie jest brutalne. Obcy wilk chciał go zabić, więc Dimitri spisał go na straty i gdzieś potem ukrył jego zwłoki. Został tutaj i zaczął czekać na innych takich jak on...
I N N E: 

  • "W dniu mojej śmierci, gdy moje serce przestanie bić...Mam nadzieję, że umrę za wiarę dla której chciałem żyć."

G Ł O S:

I N N E  Z D J Ę C I A: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14
P R Z Y P I S A N E   Z W I E R Z Ę T A: Białożór- Vays
W Ł A Ś C I C I E L: Howrse: Maja666666 {}Doggi: Blau666
U P O M N I E N I A: 0/0

Amber Wilmson




 "Są na świecie idee, za które warto umierać"

Amber Wilmson

P S E U D O N I M: Zwykle przesiaduje gdzieś sama… nikt jakoś się tym nie zajął.
P Ł E Ć: Kobieta
W I E K: 18 lat|16.10
P R A C A: Studiuje nauki przyrodnicze (wieczorówka), dorabia w pracy wszelakiej. Jako kelnerka, pomaga w księgarni, czasem korepetycje (poszukuje czegoś na dłużej, marnie jej idzie...)
H I E R A R C H I A:Omega
C H A R A K T E R: Na pierwszy rzut oka klasyczna chłopczyca. Z charakteru zresztą podobnie. Nie lubi być w centrum wydarzeń, woli obserwować. Zazwyczaj spokojna, ma naturę marzyciela. Uparta jak osioł. Bywa szczera do bólu, co jest jednym z wręcz niezliczonych powodów, dlaczego ma naturę samotnika. Po co robić coś na siłę? Niestety, jest wrażliwa. Ukrywa to za wszelką cenę, zaciska zęby, nie daje po sobie poznać… Boli ją nie akceptacja rodziców. Brak przyjaciół. Chociaż już do tego przywykła. Częściowo lubi swoją względną przeciętność. Z łatwością znika w tłumie, staje się niewidzialna. Nawet jako wilk się zbytnio nie wyróżnia. „Samotna w tłumie”. Jednocześnie jest osobą żywiołową. Uwielbia podróże, najlepiej w miejsca niezamieszkane przez ludzi. Odnajduje się w ciszy. Wyrozumiała, ale jednocześnie pamiętliwa. Działa nieszablonowo.
W Y G L Ą D:

  • Człowiek: Brunetka, włosy do ramion, zazwyczaj rozpuszczone. Smutne, błękitne oczy. Uroda raczej pospolita, nic charakterystycznego. Zwykle zakłada dżinsy, jakiś T-shirt i bluzę z kapturem. W sukience zobaczysz ją raz na ruski rok, zazwyczaj z przymusu (śluby, chrzciny… czy pogrzeby). 
  • Wilk: Lśniące, miodowo-piwne oczy. Sierść średniej długości, srebrzysto brązowa. Nie jest zbyt umięśniona, nadrabia szybkością. 


R O D Z I N A:Rozstali się we względnej zgodzie...
Z A U R O C Z E N I E: Jak na razie nikt.
H I S T O R I A: Urodziła się w niewielkim miasteczku. Dziewczyna jak każda, niewyróżniająca się niczym. Może tylko nienawiścią do różu wszelakiego, sukienek czy nawet lalek… Za to ubóstwiająca przyrodę. W lato potrafiła wyjść rano, o nieludzkiej porze i wrócić praktycznie po zmroku. Cała upaprana błotem, z niejednym siniakiem i imponującą kolekcją zadrapań. Rodzice to jako tako to znosili, żyli nadzieją, że te „pasjonujące zainteresowania” przeminą z wiekiem. Niestety, to tylko się pogłębiało. Była chyba jedynym dzieciakiem oglądającym filmy przyrodnicze z własnej woli, obserwująca ptaki, czy też zwierzaki wszelakie… A lata mijały. Zawsze gdzieś z boku, jak najdalej od rówieśniczek. Rodzina załamywała ręce. Jedyna córka, co będzie jeśli wyrośnie na dziwaka? Więc zaczęła się wielka akcja, trzeba ją doprowadzić do ładu. Zapisali ją na balet, zakazali wszelakich wędrówek po lasach, „wprowadzili” w towarzystwo. Ale kogo obchodzą zasady? I tak wymykała się na te swoje eskapady, tylko pod przykrywką. Na balecie była w sumie raz- na 1 lekcji. I to tylko dlatego, że tata ją tam podrzucił. W sumie wytrzymała całe pół owej lekcji, potem „nagle ją rozbolała głowa”. Z podobnym skutkiem kończyły się inne rozpaczliwe próby rodziców. W końcu, kiedy Amber miała jakieś 15 lat, oficjalnie się poddali. Czas mijał, a dziewczyna nadal się zmieniała. W wieku 17 lat, doszło de jej pierwszej przemiany. Na początku niewiele rozumiała. Mogła liczyć tylko na siebie, gdyby powiedziała cokolwiek rodzicom, wylądowałaby w tempie ekspresowym w psychiatryku. Ledwo skończyła szkołę, a wyprowadziła się od rodziców. Nieświadoma przeprowadziła się do miasta Very, wybrała niewielkie mieszkanko w nie najgorszej, jej zdaniem, dzielnicy Indle…
*I N N E:

  • Pisze własny dziennik, nikomu go nie pokazuje.
  • Nigdy nie miała własnego pupila.
  • Ciągle jeszcze ma kłopoty z przemianą. (Wrażliwa na fazy księżyca)

G Ł O S:















I N N E  Z D J Ę C I A:--
W Ł A Ś C I C I E L: Marzycielka- Doggi
U P O M N I E N I A:0/0

wtorek, 5 maja 2015

Candy Kritayler




''Wiem, że nic nie wiem.... I dobrze mi z tym!''

Candy Kritayler (czyt. Sandi Kritajler)

P S E U D O N I M: Chcesz, to wymyśl... Ale licz się z tym, że możesz oberwać za to....
P Ł E Ć: Kobieta
W I E K: 19 lat||10.10
P R A C A: Studiuje Filozofię i dorabia jako kelnerka....
H I E R A R C H I A: Omega
C H A R A K T E R: Candy jest chytrą osobą, która nie cierpi towarzystwa. Żyje powiedzeniem:'' Ząb za ząb.'' Nie ufa nikomu, a zwłaszcza mężczyznom. Jest też wyrafinowana i niecierpliwa. Kocha szybkość i szaleństwo, co często doprowadza ją do różnych problemów. Nie lubi bójek, uważa je za ''niskie progi dla mojej osoby'', woli za to dyplomatyczność. Nie ma przyjaciół, u niej najwyższym stopniem znajomości jest ''tolerancja''. Zawsze stara się wszystko skończyć, niczego nie zostawiać na pół zrobionego. Candy jak każdy, ma też dobrą stronę charakteru. Jest na ogół miła dla nowych, ale do czasu. Potrafi każdego zrozumieć, zawsze w każdej sytuacje znajdzie rozwiązanie. Ma ryzyko we krwi, kocha ryzykować i nawet przegrywać, by poczuć adrenalinę niebezpieczeństwa. Słowem jest to osoba niebezpieczna, ale i tolerancyjna. Chytra i miła..... Ale i też na swój sposób kochająca...... Zawsze będzie bronić słabszych i młodszych od siebie. Uważa, że po to tu jest i nie warto jej przekonywać, że jest inaczej. Coś jeszcze dodać? Jest upartą dziewczyną, uważa że, każdy ma swoje zdanie i każdy musi powiedzieć to, co mu leży na wątrobie. Jest tajemnicza i na swój sposób ''dziwna''. Nie lubi rozmawiać, zawsze kiedy odpowiada, to krótkimi zdaniami, lub kiwnięciem głową, lub też mruknięciem. Jest też nad wyraz szczera, nie ważne w czym, ale zawsze powie prawdę. (ale tylko wtedy, kiedy ten temat jej nie dotyczy)
W Y G L Ą D: 


  •  Człowiek: Jako człowiek ma białe jak śnieg włosy, piwne oczy i zawsze nie uśmiechnięta twarz.... Często nosi na dłoniach rękawiczki, a na sobie ma ''mundurek szkolny''. Trzeba jeszcze dodać kozaki na nogach i wielką kokardę na głowie....


  •   Wilk: Jako wilczyca Candy ma brązową sierść od spodu beżowa... Z piwnych robią się szaro - niebieskie oczy.... 

R O D Z I N A: Żyję ona nadal, ale nie ma ona ochoty o nich mówić....
Z A U R O C Z E N I E: Hm... Miłość, a zauroczenie to dwie różne sprawy.... Chociaż to prawda, podoba mi się Dimitri, ale czy to miłość?
H I S T O R I A: Żyłam i przeżyłam do tych 19 lat.... Co się wtedy działo? A guzik Cię to obchodzi za pewne....
I N N E:

  • Uwielbia jabłka.

G Ł O S: 


I N N E  Z D J Ę C I A: -
W Ł A Ś C I C I E L: SaNaRu (doggi) niebo nadzieji (howrse)
U P O M N I E N I A: 0/0